niedziela, 18 listopada 2012

w co się bawić?


Tak zwana miękka charyzma Misia, czyli czas po kolacji, kiedy pies ma nadmiar energii i zrobi, co może, żeby któreś z nas się z nim pobawiło. Po wspólnej z Misiem rozmowie telefonicznej z Mamą (zabawa w „przewróć Panią, opierając się o nią bokiem, kiedy za długo nie zwraca na mnie uwagi”), wspólnej zmianie pościeli (łeb Misia w poszewce starej, uglucony łeb Misia na nowym prześcieradle, zabawa w „ile guzików zdąży Pani zapiąć zanim piesek przyniesie wyrzuconą na korytarz zabawkę”) i wreszcie po wspólnym zajęciu miejsca przed komputerem, wymiękam. Siadam na podłodze z zabawką w dłoni. „Dobra, wygrałeś, czas dla ciebie, psia paskudo!”. Misiek, uszczęśliwiony, ignoruje zabawkę i postanawia przeze mnie przejść. Górą. (Efekt dla Pani porównywalny mniej więcej z byciem przejechaną przez czołg.) I kiedy spod łap i fafli krzyczę rozpaczliwie „Misiu, co ty robisz?!”, Pan odpowiada w imieniu zachwyconego psa: „Bawię się z panią! Z panią się bawię!”.

Typowy rodzinny, niedzielny wieczór.


Ponieważ nie mam żadnego zdjęcia, pokazującego Misia depczącego któreś z nas (co w sumie jest dziwne, przecież codziennie mu się to zdarza!), wrzucam fotę światopoglądową, mającą udokumentować grozę bycia zdeptaną/-ym przez niebagatelnych rozmiarów Misia.

3 komentarze:

  1. Witaj pieseczku! Jesteś wielki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piesek istotnie wielki, a autor "pieseczka" z komentarza powyżej, chyba nie aż tak anonimowy za jakiego się podaje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie tutaj jakieś znajome osoby się podszywają pod anonimy, ale niech będzie :) A piesek dla nas to ciągle "mały miś - śmieszny miś"...

    OdpowiedzUsuń