Maciej Zaremba Bielawski umie opisać Szwecję ciekawie i – co
może nawet ważniejsze – wiarygodnie. Udowodnił to fascynującym opisem tego
kraju w zbiorze reportaży „Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji”.
Urodzony w Polsce, jako osiemnastolatek wyemigrował do Szwecji w 1969 roku. Na
tyle młody, żeby jeszcze nauczyć się nowego języka, kultury i w pełni odnaleźć
się w tamtejszej społeczności, ale też na tyle dojrzały, żeby móc patrzeć na
nią trochę inaczej niż rdzenny Szwed. Bielawski ogląda Szwecję jednocześnie ze
środka i z zewnątrz. Lubię to jego podwójne spojrzenie. Nawet, jeśli obnaża to,
o co pozornie rajskiego społeczeństwa dobrobytu i rozbudowanej opieki socjalnej
nie odważylibyśmy się podejrzewać.
Od literatury faktu („W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa” Asbrink, poświęcona związkom założyciela Ikei z nazizmem) po popkulturę („Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” Larssona), co jakiś czas powracają wątki nierozliczonej historii szwedzkiego romansu z faszyzmem. Jak się okazuje, ujawnienie „dziadka z Wehrmachtu” może tu jednak być zaledwie wierzchołkiem góry lodowej.
Jak podaje Zaremba, Szwecja nie tylko jako jedna z pierwszych wprowadziła w życie ustawę eugeniczną (1935, zaostrzona w 1941 roku), ale też była jednym z krajów, w których przepis ten obowiązywał najdłużej, bo do 1975 roku. Na jego podstawie, w ciągu 40 lat poddanych sterylizacji (w większości wypadków mniej lub bardziej wymuszonej) zostało ok. 60 tysięcy obywateli szwedzkich, przede wszystkim kobiet. Wystarczyło niewiele: donos dbającego o porządek społeczny sąsiada, opinia o niewłaściwym prowadzeniu się, ciąża pozamałżeńska, brak ślubu, zbyt niski status społeczny, trwała choroba, czy wreszcie wygląd. Na podstawie powierzchownych, powielających uprzedzenia i stereotypy (rasowe i społeczne) opinii lekarzy, pastorów, członków danej społeczności, kilkuosobowa komisja w ciągu kilkunastu minut potrafiła podjąć decyzję o konieczności dokonania zabiegu u osób ocenionych jako „nieprzydatne” lub „niedostosowane społecznie”.
Bielawski nie rozumie, dlaczego to niehumanitarne, z gruntu faszystowskie prawo przez kilkadziesiąt lat obowiązywało właśnie w tym kraju. Próbuje wytłumaczyć sobie ten szokujący fenomen. Dlatego rekonstruuje zarówno historię eugeniki jako nauki zrodzonej w XX wieku, jak i szwedzką mentalność. Pokazuje rozmaitość znaczeń, jakie w różnym czasie i na różnych kontynentach przybierała eugenika. Dlaczego na przykład w Polsce międzywojennej eugenika była właściwie równoważna z nawoływaniem do kontroli urodzin i propagowaniem antykoncepcji (w tym sensie propagatorem eugeniki był Boy-Żeleński oraz ojciec autora) i nie przybrała agresywnej formy. Jak się ma do wprowadzenia ustawy eugenicznej i jej zaakceptowania przez znaczną część społeczeństwa słynna szwedzka lewicowość i zaczątki konstruowania państwa opiekuńczego. Zastanawia się, co w specyficznej szwedzkiej kulturze, obyczajowości, historii, religijności czy strukturze społecznej i politycznej mogło sprawić, że eugenika właśnie w Szwecji stała się narzędziem ucisku i wykluczenia.
To fascynujące i przygnębiające jednocześnie studium okazuje się nadal aktualne. Co prawda Szwecja po serii bulwersujących opinię publiczną artykułów Zaremby Bielawskiego zaakceptowała obecność ofiar systemu i przyznała im po latach prawo głosu i walki o odszkodowanie, jednak pomysłów na genetyczne ulepszanie gatunku ludzkiego nie brakuje. Warto wiedzieć, jak kończy się realizacja tego marzenia.
Maciej Zaremba Bielawski „Higieniści. Z dziejów eugeniki”,
tłum. Wojciech Chudoba, Wydawnictwo Czarne, 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz