Ryzykowny
manewr kapitana statku lotniczego ratuje życie jego i znacznej większości
pasażerów. Tyle, że – o czym wiemy od samego początku, a co stanie się jednym z
tematów świetnie zrobionego „Lotu” Roberta Zemeckisa – kapitan nie był wtedy do
końca trzeźwy…
Między
spektakularną prawie-katastrofą (z tych „nigdy więcej nie wsiadam do samolotu”)
z początku filmu a dramatem sądowym w jego finale, jest w „Locie” miejsce na
bardzo dobry scenariusz, wiarygodnych psychologicznie bohaterów, dynamiczną,
nieoczekiwaną fabułę, świetnych aktorów (uroczy epizod niezmiennie
charyzmatycznego Johan Goodmana) i angażującą opowieść o walce głównego
bohatera: trochę ze światem, bardziej z samym sobą i swoimi nałogami. „Lot” to kino
niewątpliwie hollywoodzkie z tym, co w Hollywood najlepsze: perfekcyjna
realizacja, budząca emocje, w bonusie stawiająca pytania o winę i
odpowiedzialność. Plus Denzel Washington jako dojrzały mężczyzna o mentalności
ujmującego łobuza, który musi stawić czoła rzeczywistości. Polecam!
„Flight” („Lot”), reż. Robert Zemeckis, 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz