Niebieski szlak ze Złatnej, którym wychodziliśmy do Bacówki, to najpierw łagodne przejście drogą, a potem ostra wspinaczka do góry. Męcząco, ale i malowniczo.
Śniegu było tyle, że nawet dog niemiecki po zboczeniu z przetartego szlaku miał problem z wydostaniem się na powierzchnię.
Malownicze mgły z przyjemnością zamienię na jeden słoneczny dzień! Choćby nie wiem, jak mroźny!
Na szczęście drugiego dnia było trochę jaśniej. Poranny widok z naszego balkonu.
Bacówka na Krawcowym Wierchu.
Mały domek koło Bacówki. Zasypany niemal po dach. I sprytnie zakamuflowany Miś :)
Ostatni rzut oka na Halę Krawcula.
Malownicza droga do Przełęczy.
Szczyt zdobyty! W tle rozpościera się piękny widok, który tej zimy, niezależnie od miejsca, w którym jesteśmy, zawsze tonie w chmurach.
Wyjątkowo dobra widoczność tej zimy – odsłona pierwsza.
Miś w zimowym entourage'u zawsze prezentuje się malowniczo.
Wyjątkowo dobra widoczność tej zimy – odsłony kolejne.
Choinka w futrze.
Co ja tu robię? – zastanawia się Miś.
Passus technologiczno-gadżeciarski: Pan Młodszy znalazł nam interaktywną mapę Beskidu Żywieckiego i zainstalował na tablecie. To jeszcze wersja beta, bezpłatna do czerwca, wymagająca dopracowania i uszczegółowienia, ale pomysł jest przedni. Aplikacja obejmuje załadowaną na tablecie (lub smartfonie) mapę turystyczną gór z naniesioną siatką GPS. Uruchomienie aplikacji pozwala nam szybko i skutecznie zorientować się, w którym punkcie szlaku właśnie jesteśmy. Myśmy akurat takiej informacji bardzo potrzebowali w związku z planami skrócenia szlaku: z mapy wynikało, że około 200 metrów od naszego niebieskiego szlaku biegnie szlak czarny, niestety żaden oficjalny łącznik między nimi nie został wytyczony. Trzeba było „tylko” w zaśnieżonym lesie zorientować się, w którym punkcie szlaku należy skręcić w bok, żeby natrafić na drugi szlak. Informacje zdobyte w Bacówce nie ułatwiały decyzji: jedni mówili, że to się nie uda, bo droga łącząca te dwa szlaki jest stroma, zarośnięta i w ogóle jej nie ma, drudzy, że jakaś droga w bok chyba była przetarta, ale nie wiadomo było, czy to ta. A my tylko wyjęliśmy tablet i sprawdzaliśmy, gdzie jesteśmy. A kiedy różowe kółeczko najechało na przełęcz, mieliśmy pewność: to tu.
Mała rzecz, a cieszy. Bardzo bym się ucieszyła, gdyby ktoś wypuścił na rynek interaktywne mapy wszystkich polskich gór. Może wreszcie przestalibyśmy tracić czas na błądzenie po Beskidzie Niskim... Nie mówiąc o tym, że taka mapa, połączona z GPS i przewodnikiem, opisująca napotkane na szlaku zabytki, pomniki przyrody czy widziane ze szczytów gór panoramy, byłaby fantastycznym ułatwieniem i urozmaiceniem chodzenia po górach. Może się kiedyś doczekam...? Ech, rozmarzyłam się.
Tymczasem nasza ścieżka łącząca dwa szlaki okazała się rzeczywiście stroma.
Miś prze do góry jak rasowy himalaista.
I kto by pomyślał, że widziany z góry wyda się taki malutki...
Tam naprawdę było stromo! Co tam: Miś najkrótszą drogą wspina się do Pana.
Informacje praktyczne:
przejazd Kraków – Złatna: ok. 3 h. Samochód można zostawić na dużym parkingu przy niebieskim szlaku na wysokości kaplicy, jest tam też sklep (nieczynny w niedzielę), gdzie można w ostatniej chwili kupić niezbędne rzeczy.
Przejście niebieskim szlakiem Złatna – Bacówka (zimą): ok. 2,5 h.
Przejście żółtym szlakiem z Bacówki do Przełęczy Bory Orawskie (zimą): ok. 1,5 h.
Powrót czarnym szlakiem na parking w Złatnej: ok. 2 h.
Bacówka na Krawcowym Wierchu jest bardzo przyjazna ludziom i psom :) Uwaga, psiarze: pokoje dwuosobowe położone są na drugim piętrze bacówki, wejście po bardzo stromych, płytkich i krętych schodach, nie każdy pies sobie z nimi poradzi (Miś nie dałby rady, spotkaliśmy właściciela dwóch huskych, który w tym samym czasie był w schronisku ze swoimi psiakami i mówił, że ledwo stamtąd schodziły). Cena noclegu w pokoju 3-osobowym: 29 zł. Poszewki na koce mogą nie być osiągalne, bo schronisko nie ma stałego dostępu do prądu, więc pranie jest robione nieregularnie. Koszt pościeli to 8 zł za komplet. W związku z brakiem prądu dobrze jest mieć ze sobą latarkę. Podczas naszego pobytu, być może w związku ze sporą liczbą gości (jak na to miejsce), wieczorem został włączony generator i świeciły nam światła od godziny 18 do 22, poza tym w użyciu są lampy LED 12 V. Bardzo sympatyczna pani z Bacówki zgodziła się przez ten czas podładować mi baterię do aparatu fotograficznego, ale jeśli nie trafi się na moment włączonego generatora, to padające komórki etc. będą mogły zostać naładowane dopiero po powrocie do cywilizacji.
Przyjemności życiowe kosztowne, ale warte ceny:
Placki ziemniaczane z gulaszem i surówką: 20 zł
Gulasz z ziemniakami i surówką: 18 zł
Chleb ze smalcem w wersji wypas, czyli z ogórkiem kiszonym: 5 zł (domowy, ale bez skwarek. Przyzwoity)
Jajecznica z 2 jajek: 6 zł (chleb trzeba mieć swój lub dokupić osobno)
Domowe pączki: 2,5 zł
Kawa, herbata: 3-4 zł (za to mamy rzadką możliwość zadecydowania o ilości dolewanej wody i mleka!)
I jeszcze na koniec: Krawcowy Wierch to jedno z najlepszych schronisk, w jakich byłam. Mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na ogromnie życzliwych ludzi – gości Bacówki. Do tego schronisko prowadzi supersympatyczna ekipa, miejsce ma klimat, jaki już rzadko zdarza się w górach, a sam budynek jest ładny i świetnie położony. Na pewno tu wrócimy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz