niedziela, 3 lutego 2013

Stare Wierchy w śniegu i we mgle

Tym razem weekendowy wyjazd nie zakładał eksperymentów. Stare Wierchy to pewniak. Wiadomo, że miejsce jest klimatyczne, gospodarze sympatyczni, żarcie dobre i trzeba mieć pecha, żeby pobyt tam się nie udał. Ponieważ wracaliśmy tam już po raz kolejny, zdecydowaliśmy się podejść do schroniska szlakiem innym niż zazwyczaj. Do tej pory raczej wchodziliśmy na Stare Wierchy niebieskim szlakiem z Obidowej albo czerwonym z Rabki. Tym razem postanowiliśmy trochę urozmaicić wypad i podejść do schroniska od strony północnej. Dojechaliśmy zatem do Koninek za Porębą Wielką (ok. 1,5 h z Krakowa), tam koło sklepu Delfinek zostawiliśmy samochód i weszliśmy na zielony szlak na Obidowiec, wiodący przez Tobolczyk. To mało ambitne przewyższenie jak by je pewnie nazwał jakiś autor przewodników górskich, wymaga jednak godzinnego podejścia po całkiem konkretnym stoku. Deszcz, który towarzyszył nam jeszcze w Koninkach, stopniowo zmienił się w śnieg, ale pejzaż był tego dnia trochę wiosenny.


Nie wiem, czy odważę się przejść tę trasę o innej porze roku: szlak nieustannie przecina się z fragmentami trasy Koninki Gravity Park, czyli rowerowej skoczni. Teraz było spokojnie, ale wiosną/latem bałabym się kolizji Misia z fruwającym rowerzystą... no i na pewno będzie tam wtedy dużo więcej ludzi, co też właścicieli psa niekoniecznie cieszy. Ale teraz nie było tak źle. Poniżej widok z głównej skoczni rowerowej. Ciężkie te chmury wiszące od miesiąca nad południową Polską...


Na Tobolczyku trzeba jeszcze minąć dwa stoki narciarskie, nie zgubić szlaku, a potem jest już łagodny gorczański szczyt, las i bardzo przyjemna droga. Nie nacieszyliśmy się nią zbyt długo, bo zaraz zaczęła nas doganiać mgła...



W tej sytuacji zrezygnowaliśmy z wchodzenia na Obidowiec. Zboczyliśmy na ścieżkę edukacyjną, która omijając szczyt Obidowca, prowadzi na czerwony szlak do schroniska. I już za chwilę byliśmy na Starych Wierchach.


Pokój to tradycyjnie dwójka, tym razem jest wyjątkowo duża. Chłopcy potrzebowali chwili odpoczynku...


Nie mam żadnych zdjęć z jadalni, ale w związku z imprezą integracyjną, która zajęła salę główną, siedzieliśmy w sali bocznej. Po czterogodzinnym podejściu do schroniska czuliśmy się oboje tak wygłodniali, że zamówiliśmy po schabowym w zestawie z ziemniakami i surówką. Schabowy zacny (chociaż ja dużo czulej wspominam tego z Wierchomli  i to nie tylko za rozmiar, bo ten na Starych Wierchach był równie pokaźny, ale ten smak!), zestaw surówek buraczki + ogórek konserwowy co prawda nie wszystkich uszczęśliwia, ale jak człowiek głodny, to nie marudzi. Szarlotka na półkruchym cieście, bardzo cynamonowa i baaaaaardzo jabłeczna, przykryta bitą śmietaną i syropem truskawkowym jest bardzo dobra. Gdyby jeszcze była podgrzana, byłaby wybitna...


Łapiemy się też na „moskole”, których nie ma w oficjalnym menu schroniska. Przygotowane są na specjalne zamówienie, tym razem wyjazdu integracyjnego. Moskole to placki pieczone na piecu, prawie jak podpłomyki, które kupujemy podczas pobytu na Niemcowej i potem pieczemy je na piecu z dodatkiem sera, warzyw i co tam mamy. Tym razem, z braku dostępu do pieca, jemy je w wersji na gorąco i „saute”.


Potem jeszcze po piwku (niestety, do wyboru tylko Tyskie i Żywiec) i wszyscy się relaksujemy :)


Na drugi dzień rano wita nas taki widok z okna...


Wieje wiatr, sypie śnieg. W tej sytuacji nie decydujemy się wchodzić na Turbacz i stamtąd schodzić do Koninek; będziemy wracać tą samą drogą, którą przyszliśmy do schroniska.

Jeszcze ostatni rzut okiem na Stare Wierchy...


... i wchodzimy na czerwony szlak w stronę Turbacza, z którego zejdziemy na zielony w stronę Tobolczyka.



Trochę boimy się lodu przykrytego cienką warstwą śniegu na stromym odcinku łączącym Tobolczyk z Koninkami, zatem decydujemy się nadłożyć drogi i zejść dużo dłuższą, ale i łagodniejszą drogą rowerową. O tej porze roku spotkać tu można tylko narciarzy na ski-tourach. 




Niestety, musimy przeciąć narciarski stok na Tobolczyku, ale to jedyny minus tej drogi. Pewnie gdybym nią wchodziła na górę, to nie byłabym najszczęśliwsza, ale przy zejściu jest bezpiecznie i malowniczo. 






Informacje praktyczne:

Przejazd Kraków - Koninki: ok. 1,5 h

Przejście z Koninek zielonym szlakiem przez Tobołów, prawie do Obidowca i potem ścieżką do czerwonego szlaku: ok. 3 h.
Uwaga dla psiarzy: czerwony szlak z Rabki i niebieski z Obidowej nie wiodą przez teren Gorczańskiego Parku Narodowego. Zielony szlak, którym szliśmy tym razem  owszem.  Park zaczyna się za Koninkami i kończy przed wejściem na czerwony szlak. Spotkany strażnik Parku powiedział nam, że oni zasadniczo mają bardzo tolerancyjne podejście do psów, więc nie dostaliśmy mandatu, ale Miś musiał iść na smyczy.

Nocleg na Starych Wierchach w pokoju 2-osobowym: 30 zł (z pościelą). Przyjmują gości z psami. Ubikacje na parterze, prysznice na piętrze. Pokoje są ciepłe, nasz miał też dobre światło do czytania, ale może nie być kontaktu (myśmy nie mieli, najbliższy w umywalni). Schronisko cały czas się rozbudowuje, więc za jakiś czas oferta może być jeszcze większa.

Schabowy w zestawie: 22 zł
Placek po węgiersku: 23 zł
Jajecznica na boczku: 7 zł 
Szarlotka: 7 zł
Kawa, herbata: 3-4 zł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz