Sobota rano, ciężki czas po śniadaniu, zanim wypiję kawę i zacznę myśleć.
Zawieszam się na jakiejś stronie w internecie i nagle
słyszę, że coś do mnie mówi. Coś, co kończy się mniej więcej jak „kup mi!”
Ja: Co mam ci kupić?
On wybucha śmiechem. Po chwili powtarza zdanie:
On: „Na fejsbuku jest RUMMIKUB!”
…
Prosił mnie, żebym zrzuciła mu zdjęcia na pendrive’a. Zrzucam. Po
chwili:
Ja: I jak te zdjęcia?
On: Jakie zdjęcia?!
Ja spoglądając na własny komputer, w którym ciągle tkwi
pendrive: Te, których ci nie dałam…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz