Kilka podstawowych relacji: z matką, z mężczyznami, coś na
kształt dziecięcej przyjaźni. Do tego trzy osobne narracje, wyróżnione różnymi
czcionkami. Pozornie odrębne opowieści, poświęcone jednak jednej postaci. Wszystko
po to, żeby przyjrzeć się światu o nazwie Klara.
Tradycyjnej antykwie w „Patrz na mnie, Klaro!” odpowiada równie
konwencjonalny gatunek powieści psychologicznej. To szczegółowa opowieść o
dojrzewaniu emocjonalnym głównej bohaterki, opis jej relacji z matką i z
pierwszą, dziecięcą przyjaciółką oraz kolejne związki: psychotyczna „pierwsza
miłość”, małżeństwo z rozsądku, wreszcie fascynacja kobietą, którą podejrzewa o
romans z własnym mężem. Ta dość konwencjonalna fabuła uwodzi raczej tym, jak
opowiada, niż tym, czego opowieść ta dotyczy. Na okładkowej rekomendacji Ignacy
Karpowicz zachwala, ze „nikt nie przeprowadza operacji na otwartych emocjach
tak umiejętnie jak Kaja Malanowska” i coś w tym jest. Malanowska w tej
opowieści o zawłaszczającej matce i jej kochającej w równie pokręcony sposób
córce skutecznie omija banał, oczywistości, żenadę, na jakie naraża się autor
detalicznie opisujący emocje. Uproszczone psychologizowanie, przejawiające się
choćby w powtarzalności błędów, przenoszonych z pokolenia na pokolenie, nie ma
tu miejsca: rozumiemy, że Klara jest wytworem niezdrowej miłości zaborczej
matki, samotnie wychowującej córkę, ale nie jest jej lustrzanym odbiciem.
Obdarzona określonym bagażem doświadczeń i skłonnościami do popadania w
depresję Klara realizuje emocjonalne wypaczenia przejęte od matki na swój własny,
niepowtarzalny sposób: obsesyjną fascynacją, rodzajem uprzedmiotowienia osoby ukochanej,
miłością, w której fantazje przysłaniają rzeczywistość. Tak wygląda pierwsze
miłosne zaangażowanie Klary, romans wyobrażony (z którym ostatecznie daje sobie
jakoś radę) oraz próba uporania się ze zdradą małżeńską: „Skoro on zafascynował
się Tamtą Kobietą, to kim ona jest?”. Chcąc znaleźć odpowiedź na to pytanie,
Klara próbuje na wszelkie możliwe sposoby zbliżyć się do Tamtej Kobiety.
Znajduje jej maile do męża, konto na Facebooku, bloga, śledzi ją w ulubionych
knajpkach, ubiera się jak ona, wreszcie sama zaczyna blogować… Właśnie zapiski
blogowe są dwiema pozostałymi narracjami, uzupełniającymi tę tradycyjną
opowieść: na poły literackie zapiski Tamtej Kobiety oraz naśladujące jej styl
notatki zafascynowanej nią Klary. Ten podział narracji jest nie tylko sposobem
na pogłębienie analizy postępującej psychozy tytułowej bohaterki. Rozbita na
trzy odrębne głosy opowieść o kobiecym niespełnieniu w finale powieści splata
się w jeden wspólny monolog. Klarze ostatecznie udaje się wcielić w przedmiot
swojej fascynacji? Cierpi na rozdwojenie jaźni i od początku była nią? Czy też może od Tamtej Kobiety nie różni się aż tak bardzo?
Malanowska zostawia nas z tymi pytaniami. Kogo interesuje szukanie odpowiedzi,
zapraszam do lektury.
Kaja Malanowska, „Patrz na mnie, Klaro!”, Wydawnictwo
Krytyki Politycznej, 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz