czwartek, 6 czerwca 2013

„Dokąd teraz?” o smaku karmelu

„Karmel” pokazał mi Pan Młodszy. Pamiętam jeszcze, jak czytałam entuzjastyczny wywiad z reżyserką, Nadine Labaki, w „Wysokich Obcasach”, ale koniec końców film obejrzałam dużo później. I jak chyba większość widzów zachwyciłam się tym ciepłym obrazem mieszkanek współczesnego Bejrutu. Do kolejnego filmu Labaki, „Dokąd teraz?”, nikt już nie musiał mnie namawiać.


Tym razem, zamiast bliskowschodniego miasta przenosimy się na wieś, leżącą na bliżej niesprecyzowanym libańskim końcu świata. Mieszkańców liczy sobie ta mieścina tylu, że wszyscy się tu znają. Jest też cywilizacja: jeden kościół, jeden meczet, jedna kawiarnia i jeden sklep. A także jeden telewizor – bo właśnie od uroczystej inauguracji telewizji, oglądanej wspólnie na jedynym odbiorniku (gdzieś w polu, bo tylko tam można było złapać sygnał), zaczyna się film. Telewizja przyspiesza zmiany, jakie zachodzą także w pozornie odciętej od świata wiosce: wiadomości z kraju, w którym ciągle dochodzi do spięć na tle religijnym, docierają także tu, jeszcze szybciej niż dotychczas. Maleńka społeczność chrześcijan i muzułmanów, sfilmowana przez Labaki, także podlegać będzie tym napięciom. A raczej podlegać im będą mężczyźni. Z tym poważnym tematem Labaki mierzy się w swoim stylu: z poczuciem humoru, z sympatią wobec bohaterów, czy wreszcie z dyskretnym feministycznym mrugnięciem oka w tle. Mężczyźni – zapalczywi, przywiązani do idei honoru, tradycji i religii – będą bronić, odpowiadać zemstą na obrazę, krzywdę (prawdziwą lub wyobrażoną), czy wreszcie atak na „swoich”. Co innego kobiety. Wszystkie: te noszące chusty na głowach, i te w wydekoltowanych sukienkach, spotykają się i wspólnie próbują przywrócić pokój w wiosce. Bez zbędnego filozofowania: zgoda jest dla nich równoznaczna z życiem. Wiedzą, co jest ważne: etykiety „chrześcijanin” czy „muzułmanin” tracą na znaczeniu, jeśli przypisani im ludzie giną. A właśnie śmierci mężów i synów, zabitych w kolejnych odwetach, bohaterki Labaki chcą uniknąć. A ponieważ są bohaterkami Labaki, wezmą się za to z zabawną pomysłowością i wzruszającym poświęceniem. To sprawia, że „Dokąd teraz?”, mimo poważnego tematu, ogląda się z niekłamaną przyjemnością; obyczajowe obrazki bawią, mieszkanki wioski budzą podziw i sympatię (czego one nie wymyślą, żeby dopiąć swego), realizm i szczypta powagi nie pozwalają całości osunąć się w przeszarżowaną groteskę. Piękny, ciepły, uśmiechnięty film. Na odtrutkę pochmurnej wiosny!

I jeszcze haszyszowa piosenka w wykonaniu jedynych takich pań:


„Et maintenant, on va où? ” („Dokąd teraz?”), reż. Nadine Labaki, 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz