Kaplan
sprawia, że stosunki międzynarodowe stają się tematem fascynującym. Czemu jedne
narody nie lubią drugich, ale dogadują się z trzecimi, jak się ma do tego ich
historia, geografia, kultura czy sposób sprawowania władzy – u Kaplana wszystko
ma znaczenie. Co więcej, argumenty te, spisane przez autora jako jasny wywód
(swoją drogą fascynujące jest to, że Kaplan równie klarownie pisze, jak i mówi –
podczas spotkania autorskiego jego odpowiedzi zadziwiały precyzją myśli i
dyscypliną retoryczną), stają się też zrozumiałe i łatwe do zapamiętania. Kiedy czytałam „Na
wschód do Tatarii”, żałowałam, że nie miałam takich nauczycieli ani
podręczników w szkole. Że nikt, mówiąc o Cesarstwie Rzymskim, Bizancjum czy Imperium
Osmańskim, nie wskazał przykładowo na znaczenie, jakie wytyczone wtedy strefy
wpływów mają dla późniejszej historii i kultury z pozoru tak bliskich sobie
państw jak Serbia i Chorwacja. Że wreszcie te zaszłości historyczne będą decydować
o polityce i historii współczesnej.
Kiedy
czytam książki Kaplana, chciałabym rzucić wszystko i ruszyć razem z nim w
podróż, jechać coraz dalej i samej móc oglądać zmiany pejzażu, ludzi, kultury.
Kaplan rozpoczyna swoją podróż na Węgrzech. Jedzie przez Rumunię, Bułgarię,
Turcję na Bliski Wschód – najpierw na południe, w stronę Izraela, potem na
wschód, do Turkmenistanu. Co ważne, jego podróż łączy czas z przestrzenią.
Autor unika samolotów. Mozolne przemierzanie kolejnych kilometrów, mniej lub
bardziej skomplikowane pokonywanie granic, pozwala mu dostrzec kolejne mikrozmiany
między sąsiadującymi ze sobą krajami. Jako czytelnik mam wrażenie nie tylko
podróżowania razem z autorem, ale też pełnego zrozumienia zależności między
poszczególnymi odwiedzanymi przez niego miejscami, panujących w nich stosunków społecznych,
obyczajowości, nastrojów.
Kaplan
swoją podróż z Europy do Tatarii odbył w końcówce lat 90. Wiele się od tej pory zmieniło, nie wszystkie diagnozy autora okazały się też trafne
(ocenił m.in. spór Palestyny z Izraelem jako nieinteresujący, bo z
przewidywalnym zakończeniem, jakim miał być pokojowy – choć trudny – rozwód obu
nacji. Po ponad dziesięciu latach widać, jak bardzo się mylił) – a mimo to
nadal uwielbiam podróżować z Kaplanem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz