wtorek, 12 marca 2013

„Oskarżona: Wiera Gran”. Wyroku brak

Zaczęłam czytać tę książkę wiedząc o niej tyle, co wyczytałam w recenzjach: że bardzo dobra biografia przedwojennej gwiazdy piosenki, Żydówki z warszawskiego getta, której późniejszą karierę złamało niejasne oskarżenie o kolaborację, uniemożliwiając jej praktycznie jakiekolwiek występy, w kraju i za granicą. Wiery Gran nie znałam, dobrze napisane biografie lubię, książka wpadła mi w ręce niemal sama. Na okładce – tajemnicza piękność. Pierwsze strony opisują spotkanie Agaty Tuszyńskiej z już z sędziwą piosenkarką, trochę wariatką, trochę dziwaczką, nie opuszczającą swojego mieszkania i podejrzewającą wszystkich o zdradę, podsłuch, kradzieże. Dopiero po tym wstępie autorka przystępuje do rekonstrukcji biografii Wiery Gran, opisuje jej karierę i (ogromne, jak na ówczesne warunki) zarobki w przedwojennej Warszawie. W trakcie lektury postanowiłam posłuchać jej piosenek. I – szok. Co za głos! Piękny kontralt, świetny w parlandach, trochę zatrąca przedwojenną wymową, ale przekonujący bardziej niż wiele znanych szlagierów z dwudziestolecia międzywojennego. Perspektywa lektury zmienia się. Mieć taki głos i nie móc śpiewać? Nagle „Oskarżona: Wiera Gran” nabiera dla mnie innej wagi, przestaje być abstrakcyjną opowieścią o nieznanej piękności, stając się historią o niemożności spełnienia. 



Agata Tuszyńska pracowała nad „Oskarżoną: Wierą Gran” przez kilka lat. W tym czasie autorka zdążyła zaprzyjaźnić się z piosenkarką (jeśli można tak nazwać łączącą je relację) oraz poznać jej historię i spróbować przetestować jej prawdziwość. Tuszyńska niewątpliwie darzy Gran sympatią i zrozumieniem, ale nie przyjmuje słów bohaterki bezkrytycznie, sprawdza jej wiarygodność, porównuje ją ze źródłami historycznymi. Na ile to możliwe, stara się wiarygodnie zrekonstruować jej historię, której kluczowy moment – rok spędzony w warszawskim getcie, podczas którego artystka nie zrezygnowała z kariery scenicznej – pozostaje w gruncie rzeczy nadal okryty tajemnicą. Co zrobiła wtedy Wiera Gran? Dlaczego przez wszystkie powojenne lata kolejne sądy uniewinniały ją od oskarżeń o kolaborację, ale plotka o zdradzie wyprzedzała ją, uniemożliwiając rozwój kariery? Co się wtedy stało lub mogło stać? Tuszyńska jest bardzo dobrą pisarką, ale najlepsze momenty jej książki to te, w których z braku dokumentacji historycznej autorka musi zdać się na własne domysły i przypuszczenia. Niesamowicie poruszająca jest jej próba zrozumienia, jakie możliwe scenariusze życiowe mogli podczas okupacji zrealizować artyści i jak w te losy mogły wpisać się wybory Wiery Gran i ich późniejsza ocena. W rezultacie dostajemy fascynującą interpretację świadectw historycznych, a nie tylko suchą rekonstrukcję zdarzeń. Autorka przyznaje się szczerze do niemożności pełnego wczucia się w losy Wiery Gran: przecież nie wie, czym jest strach o życie, głód, wola przetrwania. „Oskarżona: Wiera Gran” jest zatem rzeczywiście próbą bezstronnej oceny, co mogło zniszczyć życie i karierę bohaterki. Urodzenie się w złym miejscu i złym czasie? Coś, co stało się w getcie? Sam fakt, że przeżyła holocaust? Dlaczego artystka została uniewinniona przez sąd, ale w opinii publicznej pozostała winna? Wreszcie: jaka była w tym rola Władysława Szpilmana? Jak bardzo prawdziwe mogą być słowa Wiery, oskarżającej Szpilmana o współpracę z policją getta? To przecież z jednej strony zdziwaczała wariatka. Z drugiej, jak wskazuje Tuszyńska, dlaczego Szpilman w całym „Pianiście” nie wspomina ani razu o gwieździe, dla której komponował przeboje, i z którą występował przez rok? Prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdy. Tuszyńska wysłuchuje wszystkich stron, ale w „Oskarżonej” nie wydaje wyroku. Nie nam sądzić.


Agata Tuszyńska, „Oskarżona: Wiera Gran”, Wydawnictwo Literackie, 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz