Zaczęłam czytać tę książkę wiedząc o niej tyle, co
wyczytałam w recenzjach: że bardzo dobra biografia przedwojennej gwiazdy
piosenki, Żydówki z warszawskiego getta, której późniejszą karierę złamało
niejasne oskarżenie o kolaborację, uniemożliwiając jej praktycznie jakiekolwiek
występy, w kraju i za granicą. Wiery Gran nie znałam, dobrze napisane biografie lubię, książka wpadła
mi w ręce niemal sama. Na okładce – tajemnicza piękność. Pierwsze strony
opisują spotkanie Agaty Tuszyńskiej z już z sędziwą piosenkarką, trochę wariatką,
trochę dziwaczką, nie opuszczającą swojego mieszkania i podejrzewającą
wszystkich o zdradę, podsłuch, kradzieże. Dopiero po tym wstępie autorka
przystępuje do rekonstrukcji biografii Wiery Gran, opisuje jej karierę i
(ogromne, jak na ówczesne warunki) zarobki w przedwojennej Warszawie. W trakcie
lektury postanowiłam posłuchać jej piosenek. I – szok. Co za głos! Piękny kontralt,
świetny w parlandach, trochę zatrąca przedwojenną wymową, ale przekonujący
bardziej niż wiele znanych szlagierów z dwudziestolecia
międzywojennego. Perspektywa lektury zmienia się. Mieć taki głos i nie móc
śpiewać? Nagle „Oskarżona: Wiera Gran” nabiera dla mnie innej wagi, przestaje
być abstrakcyjną opowieścią o nieznanej piękności, stając się historią o
niemożności spełnienia.
Agata Tuszyńska pracowała nad „Oskarżoną: Wierą Gran” przez
kilka lat. W tym czasie autorka zdążyła zaprzyjaźnić się z piosenkarką (jeśli
można tak nazwać łączącą je relację) oraz poznać jej historię i spróbować
przetestować jej prawdziwość. Tuszyńska niewątpliwie darzy Gran sympatią i
zrozumieniem, ale nie przyjmuje słów bohaterki bezkrytycznie, sprawdza jej wiarygodność, porównuje ją ze źródłami historycznymi. Na ile to możliwe,
stara się wiarygodnie zrekonstruować jej historię, której kluczowy moment – rok
spędzony w warszawskim getcie, podczas którego artystka nie zrezygnowała z
kariery scenicznej – pozostaje w gruncie rzeczy nadal okryty tajemnicą. Co zrobiła
wtedy Wiera Gran? Dlaczego przez wszystkie powojenne lata kolejne sądy
uniewinniały ją od oskarżeń o kolaborację, ale plotka o zdradzie wyprzedzała
ją, uniemożliwiając rozwój kariery? Co się wtedy stało lub mogło stać? Tuszyńska jest bardzo dobrą pisarką, ale najlepsze momenty jej książki to te, w których z braku dokumentacji
historycznej autorka musi zdać się na własne domysły i przypuszczenia. Niesamowicie
poruszająca jest jej próba zrozumienia, jakie możliwe scenariusze życiowe mogli
podczas okupacji zrealizować artyści i jak w te losy mogły wpisać się wybory
Wiery Gran i ich późniejsza ocena. W rezultacie dostajemy fascynującą interpretację świadectw
historycznych, a nie tylko suchą rekonstrukcję zdarzeń. Autorka przyznaje się
szczerze do niemożności pełnego wczucia się w losy Wiery Gran: przecież nie
wie, czym jest strach o życie, głód, wola przetrwania. „Oskarżona: Wiera Gran”
jest zatem rzeczywiście próbą bezstronnej oceny, co mogło zniszczyć życie i
karierę bohaterki. Urodzenie się w złym miejscu i złym czasie? Coś, co stało
się w getcie? Sam fakt, że przeżyła holocaust? Dlaczego artystka została uniewinniona przez sąd, ale w opinii
publicznej pozostała winna? Wreszcie: jaka była w tym rola Władysława Szpilmana?
Jak bardzo prawdziwe mogą być słowa Wiery, oskarżającej Szpilmana o współpracę
z policją getta? To przecież z jednej strony zdziwaczała wariatka. Z drugiej, jak
wskazuje Tuszyńska, dlaczego Szpilman w całym „Pianiście” nie wspomina ani
razu o gwieździe, dla której komponował przeboje, i z którą występował przez
rok? Prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdy. Tuszyńska wysłuchuje wszystkich stron, ale w „Oskarżonej” nie wydaje wyroku. Nie nam
sądzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz