piątek, 29 marca 2013

widok z mostu


– I o czym jest ten „Most”? – spytał mnie Pan Młodszy.
– No... o moście... - odpowiedziałam trochę na odczepnego, a trochę też krzywdząco dla książki. Bo „Most” Geerta Maka rzeczywiście jest opowieścią o legendarnym stambulskim Moście Galata, ale i pretekstem do snucia niespiesznych opowieści o ludziach, dla których stał się schronieniem, o historii miasta, o obyczajowości tureckiej. Sam autor tak określa rolę Mostu Galata:
Bez mostu nie byłoby miasta. Most też jest właściwie miastem, chociaż nie można się pomylić, bo most to nie miasto, a miasto to nie kraj. Most ma przede wszystkim własną osobowość i na tym poprzestańmy (s. 13).


Jak najprościej opisać tę książkę? To zbiór esejów, których autor, erudyta, znawca historii oraz literatury tureckiej, czy też Turcji poświęconej (zarówno historycznej, jak i współczesnej), zdecydował się spędzić czas na Moście Galata. Przyglądał się tam i poznawał ludzi, ale nie turystów, którzy spacerem zmierzają na drugą stronę Złotego Rogu, lecz stałych bywalców mostu: sprzedawców książek, herbaty, najróżniejszych drobiazgów i pamiątek, wędkarzy, codziennie łowiących ryby na Moście. Ich historie i biografie łączą się z historią Mostu; są też przyczynkiem do snucia mikroopowieści o Turcji współczesnej, jej gospodarce, kulturze, obyczajowości. Mak opowiada też o najważniejszych punktach z dziejów Imperium Osmańskiego, widząc w nich wytłumaczenie dzisiejszej mentalności tureckiej. Ta książka mówi o ludziach, historii, ale i innych książkach poświęconych Stambułowi. Bez teoretyzowania, snucia przydługich monologów. „Most”świadczy o erudycji i umiejętnościach reporterskich autora. I chociaż wyłaniający się z książki obraz Turcji nie zaskakuje, całość czyta się przyjemnie.

Geert Mak, „Most”, Wydawnictwo Czarne, 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz