– I o czym jest ten „Most”? – spytał mnie Pan Młodszy.
– No... o moście... - odpowiedziałam trochę na odczepnego, a
trochę też krzywdząco dla książki. Bo „Most” Geerta Maka rzeczywiście jest
opowieścią o legendarnym stambulskim Moście Galata, ale i pretekstem do snucia
niespiesznych opowieści o ludziach, dla których stał się schronieniem, o
historii miasta, o obyczajowości tureckiej. Sam autor tak określa rolę Mostu
Galata:
Bez mostu nie byłoby miasta. Most też jest właściwie miastem, chociaż nie można się pomylić, bo most to nie miasto, a miasto to nie kraj. Most ma przede wszystkim własną osobowość i na tym poprzestańmy (s. 13).
Jak najprościej opisać tę książkę? To zbiór esejów,
których autor, erudyta, znawca historii oraz literatury tureckiej, czy też Turcji poświęconej (zarówno historycznej, jak i współczesnej), zdecydował się
spędzić czas na Moście Galata. Przyglądał się tam i poznawał ludzi, ale nie turystów,
którzy spacerem zmierzają na drugą stronę Złotego Rogu, lecz stałych bywalców mostu: sprzedawców książek, herbaty, najróżniejszych drobiazgów i pamiątek, wędkarzy,
codziennie łowiących ryby na Moście. Ich historie i biografie łączą się z
historią Mostu; są też przyczynkiem do snucia mikroopowieści o Turcji współczesnej,
jej gospodarce, kulturze, obyczajowości. Mak opowiada też o najważniejszych
punktach z dziejów Imperium Osmańskiego, widząc w nich wytłumaczenie
dzisiejszej mentalności tureckiej. Ta książka mówi o ludziach, historii, ale i innych książkach poświęconych Stambułowi. Bez teoretyzowania, snucia przydługich
monologów. „Most”świadczy o erudycji i umiejętnościach reporterskich autora.
I chociaż wyłaniający się z książki obraz Turcji nie zaskakuje, całość czyta
się przyjemnie.
Geert Mak, „Most”, Wydawnictwo Czarne, 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz