poniedziałek, 4 marca 2013

słońce i radość: od Przegibka do Rycerzowej

Schronisko na Przegibku to pewniak: wiadomo, że miejsce jest fantastyczne, ekipa przesympatyczna, jedzenie sprzyja obżarstwu, a i goście wydają się jacyś życzliwsi niż w innych miejscach. W ostatni weekend pojechaliśmy na Przegibek trzeci raz, nawet nie po to, żeby odkryć coś nowego, ale żeby ucieszyć się tym miejscem, bo za każdym razem przytrafia się tam coś niezapomnianego. A to zbiera się śpiewająco-gitarowa ekipa i do nocy wszyscy zdzieramy sobie gardła, śpiewając piosenki Czerwonych Gitar i Myslovitza, niezależnie od wieku. A to puka do naszego pokoju szefowa z informacją, że… sąsiadka ze wsi, gdzie zostawiliśmy samochód, dzwoniła powiedzieć, że w samochodzie „tej pary z ogromnym psem” zostało zapalone światło w bagażniku (zdolny Miś potrafi to zrobić główką) i że, sądząc z opisu, to pewnie my, więc jeśli damy jej kluczyki, to ktoś z ekipy zjedzie na nartach i wyłączy światło w naszym samochodzie. Albo z okazji WOŚP-u jest koncert, na którym Włoszka i Góral-multiinstrumentalista (ludzie z Bacówki na Rycerzowej) grają muzykę ludową na dudy i kompletnie nieznane już instrumenty, wzbudzając entuzjazm zebranych gości. 

Mając takie wspomnienia i zarezerwowany pokój (o co naprawdę na Przegibku nie jest łatwo!) jedziemy do Rycerki Górnej – Kolonii, skąd zielonym szlakiem można łatwo i względnie szybko dojść do schroniska. Po ponad dwóch miesiącach nareszcie mamy słoneczny weekend! Nawet Miś nie mógł uwierzyć w to szczęście.


Słońce i dobra widoczność skłaniały do kontemplowania widoków. 


Czasami przy tej kontemplacji zdarzało się zboczenie ze szlaku, ale można to było szybko naprawić drogą na skróty. Trochę stromą.


W nagrodę za trud podejścia można było dostać „buziaka” od stęsknionego Misia ;)





Widać niebo! i słońce! Uwieczniamy, gdyby znów miało się zachmurzyć na kolejne tygodnie.


A jak jest słońce, to są też cienie. Tutaj mój i Pana Młodszego...


... a tutaj Pana z Misiem.


Zima trzyma.



 Śniadanie mistrzów na Przegibku: biała kawa, jajecznica, jajka sadzone. Do wieczora musi wystarczyć!


A to schronisko. Miejsce intensywnie się rozwija, czego dowodem jest choćby fakt, że obecnie nocować można w jednym z dwóch przegibkowych domów: w starym budynku schroniska, gdzie nadal mieści się bufet, jest klimatyczna jadalnia, idealne miejsce na wieczorne pogawędki i śpiewy (oraz górny salon dla gości schroniska, gdzie można zaszyć się z psem)...



... lub w nowym budynku, o podwyższonym standardzie, gdzie częściej nocują grupy zorganizowane.


Hala, na której stoi Schronisko.



Tatry widać!


Ze Schroniska na Przegibku ruszamy czerwonym szlakiem na Rycerzową.


 Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga!



Nareszcie bez mgły i chmur! (chociaż potem zaczęły się zbierać)




Rycerzowa.



Tuż za szczytem czeka na nas miejsce, gdzie możemy chwilę odpocząć: Bacówka PTTK na Rycerzowej.


Bacówka na Rycerzowej. I otrzepujący się ze śniegu mistrz pierwszego planu...


Musimy tam wrócić: z okien jadalni przy dobrej widoczności widać Tatry Bielskie, Wysokie i Zachodnie!


W środku Bacówki. 



Pożegnanie z Rycerzową. Idziemy dalej.


Faaaaaaaajnie.... (zejście z Mladej Hory do Rycerek)


Miś uległ sile sugestii wszystkich napotkanych ludzi krzyczących na jego widok „sarenka!” i postanowił zmienić dietę ;)


Bardzo usilnie próbowaliśmy przedrzeć się do samochodu górami, ale połączenie nieaktualnej mapy, nieprzetartego szlaku i nieoznakowanej ścieżki, którą mieliśmy iść, sprawiło, że szliśmy w stronę Rycerki z nadzieją, że ktoś podwiezie chociaż jedno z nas Kolonii, gdzie został nasz samochód. Mieliśmy szczęście, bo przemiły pan autochton zabrał nas wszystkich do pick-upa i przewiózł przez całą tę dłuuuuuuugą wieś :) Pan z Misiem jechali na pace. Mam wrażenie, że Miś podróżował już z nami wszystkim poza łódką i samolotem...



Jakie nowe historie zapamiętam z tego pobytu na Przegibku? Spotkanych ludzi: parę z na oko dwuletnim berbeciem i owczarkiem niemieckim (zaopatrzonym w sakwy), podróżującą po górach na ski-turach (dziecko jedzie w wózeczku na płozach! wózeczek ponoć ciągnie pies...). Grupę sympatycznych studentów z Niemiec, wędrującą po polskich górach: w niedzielę rano, po śniadaniu, stanęli w głównej jadalni i chyba dziękując za ciepłe przyjęcie, zaśpiewali gospodarzom piosenkę. Jakie oni mieli głosy! Zapamiętam jeszcze prowadzących Bacówkę na Rycerzowej, gdzie chcemy wrócić. Autochtona, którego spotkaliśmy przy wyjściu z Bacówki na Rycerzowej i który towarzyszył nam całą drogę do Mladej Hory. Pan Młodszy pędził w zawrotnym tempie, ja spasowałam, bo nie dawałam rady, a autochton bez żadnych kijów czy innych wydumek, z tytką w ręku, truchtał za moimi chłopakami, nie przestając gadać, chociaż był dobrze po sześćdziesiątce... Na koniec zaprosił nas latem na sery (wtedy pasie owce w okolicy) i opowiedział kilka barwnych lokalnych historii. No i wreszcie sympatycznego właściciela pick-upa, który naprawdę nie musiał nas wieźć do Kolonii. Nie wiem, czy Misia uszczęśliwiła jazda na pace, ale Pan Młodszy zakończył tę podróż z uśmiechem od ucha do ucha.

Informacje praktyczne:

Przejazd Kraków  Rycerka Górna: ok. 3 h. Samochód można zostawić w ogrodzie ostatniego domu przy zielonym szlaku lub na posesji gospodarzy, którzy będą mieli na niego oko (i, jak pisałam na początku, dają znać, kiedy coś się dzieje).
Przejście zielonym szlakiem z Rycerki Głównej – Kolonii: ok. 2 h.
Przejście czerwonym szlakiem ze Schroniska na Przegibku na Rycerzową i do Bacówki PTTK na Rycerzowej: ok. 2 h.
Zejście czerwonym szlakiem z Rycerzowej do przysiółka Mlada Hora: ok. 45 min
Zejście niebieskim szlakiem z Mladej Hory do przysiółka Majów (Rycerki): ok. 35 min
Potem teoretycznie powinno się wrócić tzw. ścieżką do bazy (prowadzącą do studenckiej bazy namiotowej na Przysłopie Potockim), ale myśmy zrezygnowali z tej drogi i z przysiółka Majów wracaliśmy w stronę Rycerki Dolnej, skąd zabrał nas autostopem właściciel pick-upa.

Schronisko PTTK na Przełęczy Przegibek: przyjazne ludziom i psom. Nocleg w pokoju 2-osobowym: 32 zł od osoby (z pościelą). W pokojach jest prąd. Ubikacje i prysznice w piwnicy i na piętrze.

Filet z kurczaka z grilla z frytkami i surówką: 22 zł
Schabowy z frytkami i surówką: 22 zł
Chleb ze smalcem (lepszy niż na Krawcowym Wierchu): 2,5 zł/kromka
Kawa/herbata: 3-4 zł
Domowa szarlotka: 4 zł
Jajecznica z 2 jaj na kiełbasie: 9 zł 
Jajka sadzone na bekonie: 11 zł (jajka 3, więc ilościowo Pan Młodszy był zadowolony, za to bekon mógł być lepszy)
Porter z beczki: 7 zł (dobry i niebezpiecznie mocny!)

2 komentarze:

  1. Ależ cudownie!
    Co prawda nie wiem czy chciałoby mi się tyle chodzić..., ale za to ilu wspaniałych ludzi i miejsc można poznać!
    Chyba muszę zrobić coś z moim leniem. I z leniem Mięsożercy też :)
    Pozdrówki z wyjątkowo słonecznego dziś Gdańska (od stycznia to może 3 taki dzień w tym roku, więc radość przeogromna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i dziękuję!
      Ale uczciwość wymaga, żebym przyznała, że my naprawdę chodzimy na takie lekkie te spacerki weekendowe, bo też jesteśmy leniwi :)

      Usuń