Coś mnie napadło i kupiłam haribo. Dużo później przypomniałam sobie o ich istnieniu.
Ja: Chcesz misia haribo?
(On najpierw nie chce, ale po chwili też sięga).
On: To nie są misie haribo! To są tasiemce haribo!
(bo z rozpędu takie wężo-dżdżownice wzięłam zamiast klasycznych miśków...)
Ha,ha ha!Ale się uśmiałam!
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że one nam potem faktycznie wyglądały na tasiemce... ;)
Usuń