Długo
zbierałam się do tego wpisu, bo trudno jest pisać o tej książce, nie ujawniając
z niej niczego, co potem może pozbawić kogoś przyjemności odkrywania jej
fabuły. Przyjemności tym większej, że „Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olgi
Tokarczuk jest kryminałem, zatem siłą rzeczy połykamy kolejne strony
zastanawiając się, kto zabił. Chociaż kryminał u Tokarczuk,
podobnie jak u Eco, służy nie tylko rozrywce.
Narratorką powieści jest starsza pani, Janina Duszejko,
emerytowana inżynier, samotnie mieszkająca na końcu świata, w małej wsi gdzieś
w Kotlinie Kłodzkiej. Jak większość starszych pań, tak i ta ma swoje bziki: z
filozofii najbliższy jest jej buddyzm, fascynuje się astrologią, cytuje
poezje Williama Blake’a, kocha zwierzęta i notorycznie usiłuje przekonać
myśliwych do rezygnacji z polowania, co za każdym razem naraża ją na śmieszność
i pobłażliwe traktowanie jako „stukniętej staruszki”. Zresztą przy tym zestawie
cech pani Duszejko także przez czytelnika będzie traktowana (przynajmniej na
początku lektury) jako ciut ekscentryczna. Ciągłe tłumaczenie kolejnych zdarzeń
określonym układem planet (Saturn w ascendencie do Księżyca itp.) i bardzo
specyficzny styl narracji (za Blake’em pani Duszejko pisze z dużej litery o
Zwierzętach, które spotkała, Sarnach, które podeszły pod dom, Dolegliwościach
na które cierpi, etc.) budziły we mnie pewien opór, dystans wobec tak silnie
przedstawionej osobowości narratorki-dziwaczki. W trakcie lektury to pierwsze
wrażenie mija, i ostatecznie przekonałam się do pani Janiny i wszystkich jej
dziwactw, przejęłam jej filozofię, polubiłam jej znajomych i pozazdrościłam
spokojnego życia na końcu świata. I chyba tak też jest konstruowana ta postać,
ambiwalentnie, bo też niejednoznaczna jest postawa, jaką reprezentuje:
wszystkie kolejne zbrodnie, które dzieją się w sennej wsi, pani Duszejko
interpretuje jako zemstę bezbronnych do tej pory zwierząt, bitych w
przydomowych obejściach, niepotrzebnie zabijanych na polowaniach, chwytanych we
wnyki, ginących w najróżniejszy sposób. Wariatka? Echo „Wyzwolenia zwierząt”
Singera wracało do mnie już podczas lektury „Boga urojonego”, „Prowadź swój pług” jest w pewnym sensie
wcieleniem idei ograniczenia holocaustu zwierząt, powieściowym głosem
przypominającym o tej debacie. Pani Duszejko jest też trochę taką naszą swojską
Elisabeth Costello. Sporo w niej z tej niejednoznacznej, frapującej i
odrzucającej jednocześnie postaci. Podobnie jak Costello, Duszejko wcielając w
życie ekologiczne postulaty nieodróżniania cierpienia ludzi od cierpienia
zwierząt w swojej opowieści czasem przeczy sama sobie, popada w banały, męczy
monotematycznymi dywagacjami. Na szczęście nie skupia się wyłącznie na sobie: „Prowadź
swój pług” przynosi także żywe, unikające stereotypów, groteskowo-komediowego
przerysowania, obrazy mieszkańców pogranicza polsko-czeskiego. Nie tych
zamożnych, którzy w wiejskich domach spędzają kilka wakacyjnych miesięcy; tych,
którzy żyją we wsi i okolicznych miasteczkach na co dzień, prowadzą second handy,
albo pracują w policji, albo są niespełnionymi tłumaczami poezji, albo też
zastawiają nielegalnie wnyki, albo kopią psa, bo niepotrzebnie szczeka. Sporo
tu postaci sympatycznych, wszystkie wiarygodne. A któraś z nich przecież zabija…
Nie jestem fanką Tokarczuk. „Biegunów” nie udało mi się
przeczytać, a „Prawiek” miałam w rękach jeszcze w liceum, potem jakoś nie
sięgałam po jej książki. Przyjemność lektury „Prowadź swój pług przez kości
umarłych” oraz przewrotność tej książki były więc
miłym zaskoczeniem.
I jeszcze garść mądrości (oraz „mądrości”) pani Duszejko na
zachętę:
„W środę o siódmej rano, w styczniu, widać, że świat nie
został stworzony dla Człowieka, a na pewno nie ku jego wygodzie i przyjemności”.
„O kraju świadczą jego Zwierzęta. Stosunek do Zwierząt.
Jeżeli ludzie zachowują się bestialsko wobec Zwierząt, nie pomoże im żadna
demokracja ani w ogóle nic”.
„Ciężko się rozmawia
z niektórymi osobami, najczęściej męskimi. Mam pewną Teorię na ten temat. Wielu
mężczyzn z wiekiem zapada na autyzm testosteronowy, który przejawia się w
powolnym zaniku inteligencji społecznej i umiejętności międzyludzkiej
komunikacji, a także upośledza formułowanie myśli. Zaatakowany tą Dolegliwością
Człowiek staje się milczący i wydaje się pogrążony w rozmyślaniach. Bardziej
interesują go różne Narzędzia i maszynerie. Pociągają go druga wojna światowa i
biografie znanych ludzi, najczęściej polityków i złoczyńców. Prawie zupełnie
zanika jego zdolność do czytania powieści, autyzm testosteronowy zaburza
psychologiczne rozumienie postaci”.
Olga Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, Wydawnictwo Literackie, 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz