Trudno pisze się o tych filmach, jeśli lubiąc je, chciałoby
się do nich kogoś jeszcze zachęcić. Jakimowski nie robi kina elitarnego.
Przychodzi mi tu do głowy określenie „kino familijne”, adekwatne, gdyby nie
wiązało się z głupawymi komediami amerykańskimi o rodzicach i ich dzieciach. Bo
chociaż u Jakimowskiego pojawiają się i rodzice, i dzieci, a obraz jest
okraszony sporą dawką poczucia humoru, to w jego filmach nie ma nic urągającego
inteligencji i wrażliwości widza. To wizja świata i ludzi bardzo rzadka, pełna
sympatii i szacunku dla swoich bohaterów. Ciepło, jakie emanuje z tych obrazów,
sprawia, że zamiast rechotu z bohatera-idioty, dostajemy radość płynącą z
obserwacji drobnych gestów filmowych bohaterów, których szczerze lubimy i kibicujemy im.
Co ciekawe, pomysły Jakimowskiego na fabuły bardziej
przywodzą na myśl porządnie dołujące europejskie kino obyczajowe spod znaku
Dogmy, czy na rodzimym gruncie – kino moralnego niepokoju – niż film do
obejrzenia z całą rodziną, który niezawodnie poprawia nastrój. „Zmruż oczy”
opowiada o nieletniej uciekinierce z domu, ukrywającej się na wsi. W „Sztuczkach”
dostajemy historię wakacji dwójki dzieci. Starsza siostra usiłuje dostać pracę,
młodszy chłopiec snuje się po Wałbrzychu, marząc o powrocie do domu ojca, który
zostawił rodzinę. Akcja „Imagine” dzieje się w ośrodku dla ociemniałych, gdzie
nowo przybyły nauczyciel walczy o samodzielność rezydentów. Mówiąc w skrócie: nieszczęśliwe dzieci, bieda, choroby. Z tych potencjalnie
depresyjnych tematów Jakimowski – bez łatwego pocieszania – wyciąga to, co w ludziach
najlepszego: szacunek dla drugiego człowieka, bezinteresowność, dobro.
Zachwycające wizualnie filmy Jakimowskiego, kręcone w zalanych słońcem
plenerach Suwalszczyzny („Zmruż oczy”), Wałbrzycha („Sztuczki”) oraz Lizbony („Imagine”)
przenoszą widza do trochę lepszej wersji naszego codziennego świata. Aż żal go
opuszczać, kiedy kończy się film…
„Zmruż oczy”, reż. Andrzej Jakimowski,2003.
„Sztuczki”, reż. Andrzej Jakimowski, 2007.
„Imagine”, reż; Andrzej Jakimowski, 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz