Miało być erotyczne – a w PRL-owskim kinie było odważniej.
Miało być Lynchowsko i onirycznie – a wyszedł raczej Barczyk. Miało być
lokalnie – a wątek polski kompletnie nie przekonuje. Miał być dramat obsesji –
a wyszedł nużący sen/marzenie głównej bohaterki. Jak mnie to wszystko wynudziło!
Nie polecam.
„Kvinden Der Drømte
Om En Mand” („Kobieta, która
pragnęła mężczyzny”), reż. Per Fly, 2010.
Jest to film straszliwy. Nie wiem, co popchnęło twórców do jego zrobienia.
OdpowiedzUsuńplesa